Lekcja online 28 marca przerobiony material na lekcji

Temat lekcji: Opisy przyrody w Panu Tadeuszu. Srodki stylistyczne.

  1. Wiadomosci na temat srodkow stylistycznych str, 104 notatki do zeszytu.
  2. cw. 6,7,8/str.105
  3. Opisy przyrody w Panu Tadeuszu Mickiewicza ( audiobook, czytanie, analiza, wykonywanie cwiczen, sprawdzanie ile rozumiemy)

Przeczytaj

Adam MickiewiczPan Tadeusz

Tymczasem, przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych

Źródło: Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, Wrocław 2012.

Pan Tadeusz jest zamknięty w swego rodzaju kompozycyjnej ramie. W Epilogu czytamy:

Adam MickiewiczPan Tadeusz

Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie
Święty i czysty, jak pierwsze kochanie […]
Kraje dzieciństwa, – gdzie człowiek po świecie
Biegł jak po łące, a znał tylko kwiecie
Małe i piękne […].

Źródło: Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, [w:] Dzieła, t. IV, Kraków 1949, s. 381.

Pierwszą księgę otwierają z kolei słowa:

Adam MickiewiczPan Tadeusz

Litwo, Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie;
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.

Źródło: Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, [w:] Adam Mickiewicz, Dzieła, t. IV, Kraków 1949, s. 9.

Obraz przedstawia młodą dziewczynę z warkoczami i wiankiem na głowie. Dziewczyna jest w skromnym stroju (kaftanie, kamizelce i spódnicy),. Obok niej stoi młody mężczyzna w stroju ułana i wysokiej czapce na głowie, z szablą przypiętą do lewego boku. Mężczyzna ma prawą rękę na temblaku. Lewą ręką trzyma lewą dłoń dziewczyny. Wokół młodych ogród pełen kwitnących kwiatów. W tle krzewy i wysokie drzewa. Pod ilustracją fragment Pana Tadeusza Adama Mickiewicza: Wśród pączków barwistego maku Stał ułan, jak słonecznik, w błyszczącym kołpaku Strojnym blachą złocistą i piórem koguta; Przy nim dziewczę w zielonej sukience jak ruta. Księga XI.

Poeta wyraźnie podkreśla, że przedstawia Litwę i jej przyrodę z perspektywy emigranta tęskniącego za domem. Motyw małej ojczyzny porównanej do kwietnej łąki przywodzi skojarzenia z rajem i krainą szczęśliwości. Epitety „święty” i „czysty” świadczą o sakralizacji przestrzeni. Litwę ukazuje Mickiewicz jako arkadię, a jej idylliczny charakter najpełniej oddaje obraz natury: pięknej, bogatej i niezwykle hojnej dla człowieka.

Przyroda jest w poemacie wszechobecna – widzimy ją w wielu odsłonach i ujęciach. Krajobrazy łąk, pól i lasów zostały uchwycone o różnych porach: o poranku, w ciągu dnia i gdy zapada zmrok. Świat przyrody zachwyca tu swoją zmiennością, obfitością i intensywnością przedstawienia. Poeta opisuje krajobraz z oddalenia, ale też w perspektywie szczegółu. Stara się uchwycić wszystko: od największych do najmniejszych elementów. Przedstawia puszcze, stawy, pagórki, drzewa, a także grzyby, muchy, mrówki i wiatr. Każdy składnik przyrody ma swoje ważne miejsce i nawet najdrobniejszy detal jest godzien opisu.

Mickiewicz sięga przede wszystkim po te elementy natury, które kojarzą się z rodzimym krajobrazem. Niczym skrupulatny botanik kataloguje nadniemeńskie gatunki i odmiany, wymienia nazwy roślin i drobiazgowo opisuje ich wygląd. Pisze o złotej pszenicy, srebrnym życie, białej gryce czy cichych gruszach. Można powiedzieć, że „polonizuje” pejzaż. Czytelnika uderza przy tym realizm szczegółu. Poeta maluje słowem, starając się uchwycić nawet najsubtelniejsze różnice w półkolorach roślin, zjawisk świetlnych czy chmur. 

Adam MickiewiczPan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie

Księga piąta Kłótnia

U bliskiej brzeziny
Było wielkie mrowisko. Owad gospodarny
Snuł się wkoło po trawie, ruchawy i czarny.
Nie wiedzieć, czy z potrzeby czy z upodobania,
Lubił szczególnie zwiedzać Świątynię dumania;
Od stołecznego wzgórka aż po źródła brzegi
Wydeptał drogę, którą wiódł swoje szeregi.

Źródło: Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie, oprac. S. Pigoń, Wrocław 1996, s. 255.

Obok drobiazgowych, realistycznych opisów widzimy zabiegi odrealniające przyrodę. Mickiewicz mityzuje litewski pejzaż i wprowadza do niego swoistą baśniowość: łączy choćby w całość różne pory roku, wybierając z każdej to, co najpiękniejsze. W Soplicowie w jednym czasie kwitną wiosenne fiołki i jesienne astry, na grządkach zaś widzimy czerwcowy bób, a tuż obok gotowe do zbioru jesienią wielkie głowy kapusty. 

Pocztówka przedstawia scenę rodzajową. Na polu znajduje się piękna, jasnowłosa dziewczyna. Wokół niej zgromadzona jest grupka czworga dzieci. Dzieci bawią się ze sobą. Dziewczyna trzyma w prawej dłoni pęk łąkowych kwiatów. W pobliżu grupki widać barwne ptaki. Na drugim planie, zza pola kukurydzy wyłania się postać młodego mężczyzny. Sprawia on wrażenie, jakby kogoś szukał. Pod ilustracją znajduje się podpis: Adam Mickiewicz Pan Tadeusz "Dziewczyna powiewała podniesioną w ręku / Szarą kitką, podobną do piór strusich pęku; / Nią zdała się oganiać główki niemowlęce / Od złotego motylów deszczu." Księga III.
Ilustracja do Pana Tadeusza, 1938Źródło: Polona, domena publiczna.

Natura ma swoje tajemnice, a jednocześnie w niewyjaśnialny sposób współgra z działaniami bohaterów. W świecie poematu ludzi i przyrodę łączy metafizyczna więź. Krajobrazy dostrajają się do nastrojów i uczuć postaci, a nierzadko je zapowiadają. W noc zajazdu szlachty zaściankowej pojawia się nad dworem Sopliców kometa, która wróży zbliżające się nieszczęście; po napadzie Moskali słońce wschodzi symboliczną czerwienią. Natura i los ludzki tworzą tu jedność.

Z jednej strony w Panu Tadeuszu zachwyca więc realizm przedstawienia, z drugiej zaś cudowna baśniowość. To przenikanie różnych planów i swego rodzaju kumulowanie elementów opisu wynika z faktu, że poeta przedstawia pejzaż komponowany ze wspomnienia i marzenia o arkadii, w której może się schronić zmęczony życiem emigrant.

Pejzaże Pana Tadeusza (tekst z Audiobook)

(Sluchajac Podkresl w tekscie opisy przyrody)

Miejscem wydarzeń Pana Tadeusza są tereny litewskie położone nad Niemnem. W centrum świata poematu znajduje się dwór Soplicowo otoczony ogrodem, dwoma stawami, polami, łąkami, lasami i borami. Na litewski pejzaż składa się zarówno przyroda podporządkowana człowiekowi i przez niego zorganizowana, jak i niedostępny ludziom tajemniczy obszar natury nieskażonej, pierwotnej w swym kształcie.

Litwa jest przedstawiona jako kraina sielska, baśniowa, pełna barw, zapachów i odgłosów. Posłuchajmy i wczujmy się w atmosferę nadniemeńskiego świata.

Księga druga

Zamek

Był sad.

Drzewa owocne, zasadzone w rzędy,

Ocieniały szerokie pole; spodem grzędy.

Tu kapusta, sędziwe schylając łysiny,

Siedzi i zda się dumać o losach jarzyny;

Tam, plącząc strąki w marchwi zielonej warkoczu,

Wysmukły bób obraca na nią tysiąc oczu;

Owdzie podnosi złotą kitę kukuruza;

Gdzieniegdzie otyłego widać brzuch harbuza,

Który od swej łodygi aż w daleką stronę

Wtoczył się jak gość między buraki czerwone.

Grzędy rozcięte miedzą; na każdym przykopie

Stoją jakby na straży w szeregach konopie,

Cyprysy jarzyn; ciche, proste i zielone,

Ich liście i woń służą grzędom za obronę,

Bo przez ich liście nie śmie przecisnąć się żmija,

A ich woń gąsienice i owad zabija.

Dalej maków białawe górują badyle;

Na nich, myślisz, iż rojem usiadły motyle,

Trzepiecąc skrzydełkami, na których się mieni

Z rozmaitością tęczy blask drogich kamieni:

Tylą farb żywych, różnych mak zrzenicę mami.

W środku kwiatów, jak pełnia pomiędzy gwiazdami,

Krągły słonecznik licem wielkiem, gorejącem,

Od wschodu do zachodu kręci się za słońcem.

Pod płotem wąskie, długie, wypukłe pagórki,

Bez drzew, krzewów i kwiatów: ogród na ogórki.

Pięknie wyrosły; liściem wielkim, rozłożystym,

Okryły grzędy jakby kobiercem fałdzistym.

Księga ósma

Zajazd

Po wieczerzy i Sędzia, i goście ze dworu

Wychodzą na dziedziniec używać wieczoru;

Zasiadają na przyzbach wysłanych murawą.

Całe grono z posępną i cichą postawą

Pogląda w niebo, które zdawało się zniżać,

Ścieśniać, i coraz bardziej ku ziemi przybliżać;

Aż oboje, skrywszy się pod zasłonę ciemną,

Jak kochankowie, wszczęli rozmowę tajemną,

Tłomacząc swe uczucia w westchnieniach tłumionych,

Szeptach, szmerach i słowach nawpół wymówionych,

Z których składa się dziwna muzyka wieczoru.

Zaczął ją puszczyk, jęcząc na poddaszu dworu;

Szepnęły wiotkiem skrzydłem niedoperze, lecą

Pod dom, gdzie szyby okien, twarze ludzi świecą;

Bliżej zaś – niedoperzów siostrzyczki, ćmy, rojem

Wiją się przywabione białym kobiet strojem;

Mianowicie przykrzą się Zosi, bijąc w lice

I w jasne oczki, które biorą za dwie świéce.

Na powietrzu owadów wielki krąg się zbiera,

Kręci się, grając jako harmoniki sfera;

Ucho Zosi rozróżnia wśród tysiąca gwarów

Akord muszek i półton fałszywy komarów.

W polu koncert wieczorny ledwie jest zaczęty;

Właśnie muzycy kończą stroić instrumenty.

Już trzykroć wrzasnął derkacz, pierwszy skrzypak łąki,

Już mu zdala wtórują z bagien basem bąki,

Już bekasy, do góry porwawszy się, wiją,

I, bekając raz po raz, jak w bębenki biją.

Na finał szmerów muszych i ptaszęcej wrzawy,

Odezwały się chórem podwójnym dwa stawy,

Jako zaklęte w górach kaukazkich jeziora,

Milczące przez dzień cały, grające z wieczora.

Jeden staw, co toń jasną i brzeg miał piaszczysty,

Modrą piersią jęk wydał cichy, uroczysty;

Drugi staw, z dnem błotnistem i gardzielem mętnym,

Odpowiedział mu krzykiem żałośnie namiętnym;

W obu stawach piały żab niezliczone hordy,

Oba chóry zgodzone w dwa wielkie akordy.

Ten fortissimo zabrzmiał, tamten nuci zcicha;

Ten zdaje się wyrzekać, tamten tylko wzdycha;

Tak dwa stawy gadały do siebie przez pola,

Jak grające naprzemian dwie arfy Eola.

Księga dziesiąta

Emigracja. Jacek

Właśnie w owej chwili

Szlachta z Moskwą okropną walkę zakończyli

I chronią się gromadnie w domy i stodoły,

Opuszczają plac boju, gdzie wkrótce żywioły

Stoczą walkę.

Na zachód, jeszcze ozłocona

Świeci ziemia ponuro, żółtawo-czerwona:

Już chmura, roztaczając cienie na kształt sieci,

Wyławia resztki światła, a za słońcem leci,

Jak gdyby je pochwycić chciała przed zachodem.

Kilka wichrów raz po raz prześwisnęło spodem,

Jeden za drugim lecą, miecąc krople dżdżyste,

Wielkie, jasne, okrągłe, jak grady ziarniste.

Nagle wichry zwarły się, porwały się w poły,

Borykają się, kręcą, świszczącymi koły

Krążą po stawach, mącą do dna wody w stawach,

Wpadły na łąki, świszczą po łozach i trawach.

Pryskają łóz gałęzie; lecą traw przekosy

Na wiatr jako garściami wyrywane włosy,

Zmieszane z kędziorami snopów. Wiatry wyją,

Upadają na rolę, tarzają się, ryją,

Rwą skiby, robią otwór wichrowi trzeciemu,

Który wydarł się z roli jak słup czarnoziemu,

Wznosi się, jak ruchoma piramida toczy,

Łbem grunt wierci, z nóg piasek sypie gwiazdom w oczy,

Co krok wszerz wydyma się, roztwiera ku górze,

I ogromną swą trąbą otrębuje burzę.

Aż z całym tym chaosem wody i kurzawy,

Słomy, liścia, gałęzi, wydartej murawy,

Wichry w las uderzyły i po głębiach puszczy

Ryknęły jak niedźwiedzie.

A już deszcz wciąż pluszczy,

Jak z sita, w gęstych kroplach; wtem rykły pioruny,

Krople zlały się razem; to jak proste struny

Długim warkoczem wiążą niebiosa do ziemi,

To jak z wiader buchają warstami całemi.

Już zakryły się całkiem niebiosa i ziemia,

Noc je z burzą od nocy czarniejszą zaciemnia.

Czasem widnokrąg pęka od końca do końca,

I anioł burzy na kształt niezmiernego słońca

Rozświeci twarz, i znowu okryty całunem

Uciekł w niebo i drzwi chmur zatrzasnął piorunem.

Znowu wzmaga się burza, ulewa nawalna

I ciemność gruba, gęsta, prawie dotykalna.

Znowu deszcz ciszej szumi, grom na chwilę uśnie;

Znowu wzbudzi się, ryknie i znów wodą chluśnie.

Aż się uspokoiło wszystko; tylko drzewa

Szumią około domu i szemrze ulewa.

Posted in Klasa 11B.